Grudzień mija dzień za dniem, a ja nic nowego nie zamieściłam, co jest niestety winą mojego zapominalstwa, bo weekend minął nawet owocnie, ale zapomniałam aparatu... :( Kolejny przedmiocik w trakcie, więc mam nadzieję, że w sobotę choć jeden już na pewno zamieszczę :)
Dziś tak na pocieszenie (głównie dla mnie, bo mam żal, że tu tak pusto ostatnio) kilka obrazków z niedawnego wypadu w Góry Stołowe :) Miejsce polecam z całego serca, bo choć było zimno, plecak ciężki, schronisko daleko, to jednak wspomnienia.... bajkowe!
Cudownie tam jest! Oglądałam duużo zdjęc :)
OdpowiedzUsuń...i jeszcze raz Ci Natalko życzę wszystkiego co tylko najlepsze :)
Szczeliniec chyba??! Podzielam zauroczenie Górami Stołowymi:)
OdpowiedzUsuń